sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 17

A więc tak. Na początku znowu chciałam was przeprosić, że dopiero teraz dodaje coś, ale są wakacje, ja wyjeżdżałam, a potem po prostu nie zawsze chciało mi się pisać.
Ale jako zadośćuczynienie napisałam dość długi (chyba najdłuższy w mojej blogowej karierze) rozdział. Moim zdaniem przełomowy rozdział... Choć chyba nie do końca można tak powiedzieć.
Mam nadzieję, że to co napisałam jest przynajmniej znośne i nie zawiedziecie się.
A teraz czas na podziękowania. ;D


Bardzo, bardzo, bardzo dziękuje wam za 10777 wejść <3 <3 <3 Jesteście niesamowici. Nie wiem czym sobie zasłużyłam na tyle odwiedzin mojego bloga. Na pewno nie częstotliwością dodawania rozdziałów...
Jeszcze raz dziękuje, dziękuje, dziękuje ;D
I jeszcze dodatkowa prośba... Jak już przeczytacie, to napiszcie parę słów. Komentarz nie musi być długi, ale ja czytając go wiem, że mam dla kogo pisać i ktoś chce to czytać. 

Dobra... Koniec tego ględzenia. Zapraszam do czytania ;D




Zależy czego zamierzasz żałować.- Te dwa słowa zaczęły dosłownie się kołatać po mojej głowie.  Od razu przez myśl zaczęły mi przechodzić najgorsze scenariusze. Ale czy mogło być aż tak źle? Nagle poczułam, że robi mi się strasznie gorąco, a przed oczami zaczynam widzieć czarne plamy.
-Ejj młoda, wszystko w porządku? Bo jakaś taka blada się zrobiłaś…- Powiedział Izzy patrząc na mnie z małym strachem w oczach. – Może lepiej sobie usiądź, bo nie chcę musieć  dzwonić po pogotowie... – Zaproponował, po czym podprowadził mnie do fotela.
-Wszystko jest ok,  nie przejmuj się, zaraz mi to przejdzie.- Powiedziałam słabym głosem siadając. Przez chwilę siedziałam, oddychając głęboko, by wszystkie niechciane mroczki zniknęły.
-Aż tak Cię przestraszyłem? – Zapytał Izzy, z uśmiechem, ale w jego oczach nadal było widać zaniepokojenie.
-Nie, nie przesadzajmy… - Powiedziałam z lekkim uśmiechem.- Po prostu jeszcze dzisiaj nic nie jadłam i tak jakoś samo wyszło…  Ale wracając do mojego pytania. Co takiego zrobiłam?- Zapytałam ponownie, tylko nie wiedziałam czy aby na pewno chcę usłyszeć odpowiedź. Może, lepiej by było żyć w nieświadomości i nie móc sobie nic wypominać?
-Robiliśmy… Bo o to dokładnie chcesz się chyba zapytać? – Popatrzył na mnie dość dziwnym wzrokiem. Jakby miał wyrzuty sumienia. Ja na to zupełnie nad tym nie panując, poczułam, że się lekko czerwienie. – Przynajmniej odzyskałaś w miarę normalne kolory.- Zażartował. -Bardzo śmieszne…
- A więc co robiliśmy?- Stwierdziłam, że już teraz nie ma odwrotu i musze się tego dowiedzieć.
-No jak Slash zaginał gdzieś, to się do siebie troszkę zbliżyliśmy. –Powiedział siadając naprzeciwko mnie, na łóżku.
Troszkę zbliżyliśmy? Co to miało oznaczać? Nie wiedziałam  co mam o tym wszystkim myśleć. Zarazem wiedziałam, że chcę uzyskać odpowiedź, ale w sumie nie chciałam. Jednak po dosłownie kilkusekundowej burzy myśli zdecydowałam się zapytać.
-Czy myśmy…- Nie odważyłam się dokończyć, ale po minie Izzy’ego wiedziałam, że wie o co mi chodzi.
-Nie, jeżeli Ci o to chodzi, to nie…- Odpowiedział. – Aż taki pijany to nie byłem… Nie chciałem się narażać,  na śmierć z rąk twojego brata…- Zażartował.
-Bardzo śmieszne… - Zakpiłam.
-To nie jest śmieszne, tylko prawdziwe. Jak znam Slash’a, a trochę go znam, to zabił by mnie a potem tobie nie dał by żyć. – Dalej żartował, tylko tym razem ja już nic nie odpowiedziałam i nastąpiła trochę krepująca cisza. Zupełnie nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Mówi się, że po pijaku robi się rzeczy na które po prostu na trzeźwo by się nie odważyło zrobić, ale czy ja na pewno tego chciałam, czy zrobiłam to tylko pod wpływem impulsu?
-Żałujesz, tego co robiłaś?- Przerwał ciszę. – Bo wiesz… Nie sądzę by reszta pamiętała cokolwiek, więc jak chcesz to możemy udawać, że nic się nie stało…
-Nie, niczego nie będziemy udawać.- Odpowiedziałam szybko.- Co się stało, to się stało i nic tego nie zmieni…
-Przepraszam, że tak prosto z mostu, ale muszę o to zapytać.- Zaczął niepewnie.- Czujesz coś do mnie?
-A ty? Czujesz coś do mnie, czy tylko się zabawiłeś moim kosztem? –Zapytałam cicho, patrząc na swoje dłonie.
-Czuję, tylko nie wiem czy mogę się czegoś spodziewać z twojej strony… - Odpowiedział, po czym złapał mnie pod brodą i delikatnie uniósł moja twarz do góry, tak żebym mogła spojrzeć mu prosto w oczy.
-Izzy…  Ja nie wiem… Zobacz jaka jest między nami różnica wieku… Dzieli nas prawie dziesięć lat… -Migałam się od odpowiedzi.
-Czyli co, jestem dla Ciebie za stary? –Odpowiedział z lekkim zawodem w oczach.
-Nie, to raczej ja, jestem dla ciebie za młoda… - Odpowiedziałam spuszczając wzrok.- Ja chyba jeszcze nie jestem gotowa na taki prawdziwy związek… Związek we wszystkich akcentach.- Mówiłam prawie szeptem, a właściwie przekonywałam sama siebie.
-Ale ja nie o to cię zapytałem. – Odpowiedział.- Spójrz na mnie! – Niepewnie podniosłam wzrok. W jego oczach malowało się coś dziwnego, coś czego jeszcze nigdy w nich nie widziałam. – Czujesz coś do mnie? –Powtórzył pytanie.
-Ja nie wiem, muszę… Przepraszam, ale muszę już iść do siebie.- Wstałam i już bez słowa wyszłam na hotelowy korytarz.
Co ja zrobiłam? Dlaczego, od razu nie powiedziałam mu prawdy? Dlaczego uciekłam? Dalej zadawałam sobie podobne pytania, gdybym nie usłyszała jakiegoś głosu z mojego pokoju.  Złodzieje?
Niepewnym krokiem podeszłam do drzwi i nasłuchiwałam.
-Jak myślisz, kiedy wróci?- Zapytał nie znany mi głos.
-Mam nadzieję, że za niedługo, bo mamy jeszcze dużo rzeczy do załatwienia. – Odpowiedział towarzysz pierwszego, znudzonym tonem.
Nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Wejść tam, czy raczej nie? W końcu to jest mój pokój, więc chyba powinnam…  Niewiele już myśląc, niepewnym ruchem otworzyłam drzwi do tymczasowo mojego pokoju. W środku stało dwóch, facetów w idealnie dopasowanych garniturach, którzy od razu spojrzeli w moja stronę. Jeden z nich, który wydawał się dużo młodszy od jego towarzysza nerwowo poprawił sobie marynarkę i odezwał się pewnym siebie głosem.
-Pani Hudson?-Zapytał, a właściwie stwierdził.
-Tak, zgadza się… - Odpowiedziałam przestraszona.- A o co chodzi?
-Jesteśmy z miejscowego komisariatu, dostaliśmy rozkaz doprowadzenia pani do aresztu. –Powiedział głosem wypranym z uczuć.
-Ale jak to?- Zapytałam kompletnie zdezorientowana.-Dlaczego?
-Dostaliśmy anonimowy donos, że w tym hotelu pani mieszka, a chyba nie umknęło pani uwadze, że jest pani uznana za zaginioną.  Zdjęcie pani znajduję się w bazie danych w każdym komisariacie. –Odpowiedział już widocznie znudzony.- Dobra, dosyć tego gadania. Proszę przodem…-Powiedział, a właściwie nakazał. Nie za bardzo wiedząc co innego mogłabym zrobić, bez protestów wyszłam z pokoju. Na moje szczęście na hotelowym korytarzu spotkałam Saul’a. Miał dość zdezorientowaną minę, widząc mnie w towarzystwie dwóch mężczyzn w gajerach.
-Amy, możesz mi powiedzieć, co się tutaj dzieje? – Zapytał, podejrzliwie. – A ci dwaj, to kto?
-Oni są z policji. Ktoś doniósł, że tutaj jestem…-Odpowiedziałam. –Zabierają mnie na komisariat.
-Na jaki, jebany komisariat?!-Krzyknął, czym zwrócił na nas uwagę, młodej pokojówki.
-Przepraszam bardzo, a pan to…?-Zapytał starszy policjant.
-Slash… Jej brat.- Powiedział pokazując mnie palcem.
-Aha, miło było poznać, a teraz idziemy!- Powiedział lekko popychając mnie do przodu. Nie trzeba było długo czekać na reakcje Saul’a, który złapał go za ramię i już nieźle wkurwiony zagroził.
-Jeszcze raz ją dotkniesz, a…
-Saul, przestań, nic się przecież nie stało…-Szybko mu przerwałam, nie chcąc, żeby i on miał jakieś problemy. – Wszystko jest ok.
-Dość tego, idziemy!- Powiedział lekko zdziwiony całą sytuacją policjant stojący tak jakby z boku tego wszystkiego. Na pożegnanie wysiliłam się na uśmiech w stronę brata. Ten chyba starał się odpowiedzieć mi tym samym, ale w jego wykonaniu, wyszedł tylko jakiś grymas.
W milczeniu opuściliśmy teren hotelu i wsiedliśmy do zaparkowanego na ulicy radiowozu. Ku mojej uciesze nie włączyli koguta. Nie chciałam, żeby ktokolwiek zwrócił na nas uwagę. Wiedziałam przecież, że to jest wielkie miasto, i takie radiowozy, z sygnałem jeżdżą tutaj praktycznie non stop, a mnie i tak za tych zaciemnianych szyb nie widać, to i tak czułabym się niekomfortowo. Jakby w ogóle można było czuć się komfortowo w radiowozie…


-Zapraszam do środka.- Powiedziała miło wyglądająca policjantka otwierając przede ma kratę do celi w areszcie. Świetnie, uciekłam z domu, a traktują mnie jak jakiegoś kryminalistę… Niepewnie usiadłam na czymś w rodzaju ławki. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Przecież nigdy nic nie obchodziłam matkę, to teraz jej się zachciało poszukiwań… Stęskniła się za mną? Nie sądzę. Musi mieć w tym jakąś korzyść. Musiało chodzić o jakieś pieniądze. Ona byłam w stanie zrobić wszystko za pieniądze, dosłownie wszystko.  Ciekawe gdzie mnie teraz zabiorą. Pewnie do matki, ale ja tak strasznie nie chcę tego. Było już tak dobrze, czułam się akceptowana przez chłopaków, miałam w kimś oparcie, miałam wszystko, a teraz miałam to stracić, bo matka sobie o mnie przypomniała?
Nie mogę na to pozwolić. A może by znowu uciec? Nerwowo rozejrzałam się po celi. Wszędzie kraty i zamki.
-Ty i te twoje pomysły…- Powiedziałam sama do siebie.
Dość niewygodnie było mi tak siedzieć, więc ostrożnie położyłam się z podkurczonymi nogami. Tak było dużo wygodniej, a za razem żadną częścią ciała, nie dotykałam zimniej ściany. Z zamkniętymi oczami zaczęłam analizować cały mój dzisiejszy dzień. Od pobudki w barze, do rozmowy z Izzy’m. No właśnie, co z Izzy’m? Czy ja coś do niego czuję? Od początku wydawał mi się fajny, ale czy aż do tego stopnia? Ale w końcu tyle lat różnicy…
-Ktoś do ciebie.- Wyrwał mnie z zamyślenia głos policjantki. Szybko poderwałam się i usiadłam. W progu celi stał Saul. Nagle poczułam nieodpartą potrzebę przytulenia się do kogoś. Szybkim ruchem wstałam i prawie do niego podbiegłam.
-Co teraz będzie?- Zapytałam, przytulając się do niego.
-Z tego co mówili, to przeniosą cię do jakiegoś ośrodka opiekuńczego i będziesz tam do rozprawy. – Odpowiedział otaczając mnie ramionami.
-To nie do matki?- Zapytałam zdziwiona. Czyli może, nie byłam skazana na stary dom?
-Nie, z tego co powiedzieli, to nie do matki…-Odpowiedział zmartwiony.- Ale żebyś mogła do nas wrócić muszę cię adoptować, a nasz styl życia na pewno nie będzie tego ułatwiał, ale się nie poddam… Choć bym miał zrezygnować z Guns N’ Roses, nie pozwolę ci do niej wrócić…
Zupełnie nie wiedziałam co ma odpowiedzieć na jego stwierdzenie. Był gotowy poświęcić swoje marzenia, żebym ja nie musiała się męczyć. Nie mogąc nic, co odzwierciedlałoby moją wdzięczność, po prostu mocniej go przytuliłam i wyszeptałam:
-Dziękuje… -Z trudem powstrzymywałam łzy.
-Nie  masz za co… - Odpowiedział już weselej.
-Bardzo przepraszam, że przeszkadzam, ale za chwilę przyjdzie do pani psycholog i przy tej rozmowie nie powinien ktokolwiek być…- Powiedziała policjantka, która wcześniej wpuściła Saula.
-Co, już?-Powiedziałam zasmucona. Jaki znowu psycholog? Czy ich wszystkich już do końca powaliło?
-Najwidoczniej tak…- Odpowiedział mi brat. – Trzymaj się, i na pewno niedługo się zobaczymy.
-Dziękuje za wszystko…- Powiedziałam na koniec.- I ani mi się waż się poświęcać na mnie cokolwiek . – Powiedziałam głosem nieznoszącym  sprzeciwu.
Saul jeszcze raz mnie przytulił i już wychodził kiedy zdecydowałam się go o coś poprosić.
-Mam do ciebie jeszcze malutką prośbę. Mógłbyś przekazać Izzy’emu, że tak?
-Ale co, że tak? – Zapytał zdezorientowany.
-Że na jego ostatnie pytanie odpowiedź brzmi tak. – Wytłumaczyłam tyle ile tylko mogłam. Nadal miał zdezorientowaną minę, ale już bez słowa wyszedł.


-Co takiego się działo u ciebie w domu, że postanowiłaś uciec?- Zapytała już po raz trzeci pani psycholog. Dlaczego po raz trzeci? Ponieważ nie zamierzałam opowiadać o swoim życiu jakiejś obcej mi babie. Nie wiedziałam jakie byłby tego cel. – Bardzo proszę odpowiedzieć na moje pytanie. To jest bardzo ważne. Musimy wiedzieć, czy bezpieczne jest sprowadzenie pani do domu matki.- Słysząc to od razu zmieniłam zdanie. Byłam w stanie zrobić wszystko, byleby tam nie wracać.
Bez chwili przystanku, opowiedziałam psycholożce wszystko co moim zdaniem mogło mnie uchronić od powrotu do Richmont, ale nie opowiadałam wszystkiego.
-Widzę, że miałaś raczej ciężkie życie…- Odpowiedziała, chyba zdziwiona moją opowieścią. Pewnie spodziewała się następnej pustej nastolatki która uciekła, bo rodzice nie dali jej na nowe ubrania…- Wypiszę odpowiednie wnioski i złożę do sądu nakaz przekazania pani do ośrodka opiekuńczego. Już jutro powinna pani zostać tam przewieziona. – Powiedziała, wstając i wkładając notes w którym zapisywała coś do torebki. – Do widzenia.
-Do widzenia.- Odpowiedziałam zrezygnowana. Nie mając nic więcej do roboty położyłam się i starałam zasnąć.


-Proszę zapiać pasy, zbliżamy się do lądowania.-Obudził mnie głos z głośników. Nadal zaspana podniosłam się do bardziej wygodnej pozycji. Koło mnie siedziała wyprostowana jak struna blondynka – moja pani adwokat. To znaczy nie moja, ale Saul’a który przez nią złożył wniosek o przeniesienie mnie do ośrodka w okolicach Los Angeles.  Tyle dobrego.  W sumie to nie miałam pojęcia, jak tak szybko znalazł adwokata i to jeszcze z L.A.
Po wyjść z wielkiego lotniska, wsiadłyśmy do taksówki którą jechałyśmy dobrą godzinę. Nie ma to jak podróż przez miasto w godzinach szczytu… Nie chcę te z wiedzieć ile będzie nas kosztował ten kurs.
Podczas jazdy w ogóle się do sobie nie odzywałyśmy.  Nie wiem dlaczego, ale czułam dystans pomiędzy nami. Chyba po prostu bałam, a właściwie wstydziłam się zacząć rozmowę.
-Niedługo będziemy na miejscu, a że tam nie za bardzo będzie można normalnie porozmawiać, więc trzeba to zrobić teraz.- Przerwała ciszę, dość oficjalnym tonem.- W ośrodku będziesz mieszkać aż do rozprawy która, jak dobrze pójdzie, odbędzie się za około miesiąc. Ja w tym czasie postaram się znaleźć jak najwięcej faktów przeciwko twojej mamie. Z tego co już wiem, nie będzie to takie trudne. Trudniej będzie z nadaniem praw opiekuńczych twojemu bratu, ale zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby wszystko dobrze się skończyło. Ty natomiast będziesz spędzała cały ten czas w ośrodku.  Ze względu na kończący się rok szkolny nie będziesz już musiała uczęszczać do szkoły w tym roku, ale od września, czy będziesz chciała, czy nie, będziesz musiała chodzić do szkoły. To chyba tyle co chciałam powiedzieć- Umilkła po tym wręcz potoku słów, który tak jakby mnie atakował.- A i jeszcze. Tutaj raz w tygodniu będzie można cię odwiedzać, więc w niedzielę możesz się spodziewać gościa.
Mam nadzieję, że takiego gościa się nie doczekam,  bo to oznaczałoby, że Saul zrezygnował z trasy, dla mnie, mimo że prosiłam go, żeby tego nie robił. Nie chcąc zbyt dużo myśleć o przyszłości, zaczęłam z zainteresowaniem oglądać otaczające nas widoki. Niespodziewanie moim oczom ukazała dość duża brama, za która roiło się od dzieci w różnym wieku. Trochę dalej, za drzewami widać było jakiś budynek, jak się domyślałam to tam spędzę najbliższy miesiąc.
Nie wjechaliśmy do środka, tylko kierowca zatrzymał się przed samą bramą.
-Proszę poczekać.- Poprosiła towarzysząca mi blondynka, wysiadając z taksówki. Od razu zrobiłam to samo i zabrałam się, za wyciąganie z bagażnika mojej walizki, którą udało się mi załatwić z hotelu.
Gdy tylko przekroczyłam bramę, praktycznie wszystkie oczy, dzieci bawiących się były zwrócone na mnie. Aż taka sensacje budziłam, czy po prostu tak reagowali na wszystkich nowych? Pod drzewem zauważyłam  grupkę dziewczyn które zawzięcie, jak się domyślałam, plotkowały. W ogóle wyglądały mi na raczej puste.  Gdy koło nich przechodziłam spojrzały na mnie nienawistnym wzrokiem i zaczęły sobie szeptać coś na ucho, pokazywać palcami i jakby urażone moją obecnością weszły do budynku. Bezwiednie zerknęłam na siebie, czy może rzeczywiście coś w moim ubiorem było nie tak. Trampki, czarne spodnie i koszulka z Led Zeppelin, wszystko normalnie… A no tak, może po prostu trafiłam na rasistki… A z resztą, kto normalny przejmuje się takimi jak one.
W drzwiach czekała na nas chyba dyrektorka tej całej placówki, tak jakoś mi na taką wyglądała.
-Dzień dobry. – Przywitała się uprzejmie. W ogóle wyglądała na dość miłą osobę. – Ty zapewne jesteś Amy…- Powiedziała podając mi rękę na powitanie. Nie pewnie uścisnęłam ją. Nie byłam przyzwyczajona do takich powitań. Z reguły moim powitaniem było krótkie hej, albo cześć…
-Tak, jestem Amy, bardzo mi miło.-Udawałam niezwykle kulturalną, alby od początku nie zrazić o sobie dyrekcji.
-Mi również. – Odpowiedziała uśmiechając się lekko do mnie. – Panią zapraszam do mojego gabinetu, zaprowadzi tam panią Betty.-Powiedziała wskazując na młodą babkę siedzącą, akurat wchodząca do budynku. –A ja zaprowadzę naszą Amy do pokoju.
Już bez zbędnych słów ruszyła po schodach, a ja szybkim krokiem podążałam za nią. Ogólnie to budynek od wewnątrz dość dobrze się prezentował. Dość jasne ściany, ale nie szpitalnie jasne. Uroku tez dodawały jakieś obrazy, zdjęcia porozwieszane po ścianach.
-Sądząc po twoim ubiorze, dogadasz się z Cassie.- Powiedziała wchodząc na korytarz, na drugim piętrze.
Dyrektorka podeszła do drzwi, gdzieś w połowie korytarza i zapukała w nie cicho. Nie wiem, czy dosłyszała zaproszenie, bo ja nie, ale bez większych wstępów otworzyła drzwi.
-Nicole, będziesz miała współlokatorkę.-Zapowiedziała, po czym lekko popchnęła nie, żebym weszła do środka.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to różowa połowa pokoju, zajęta przez Nicole. Różowa pościel, koc, dodatki, dosłownie wszystko. Potem zauważyłam ogromny plakat jakiegoś aktora, który nie dość, że raczej nie był do końca przystojny, to jeszcze pewnie grał w jakiejś hiszpańskiej telenoweli.  Ostania rzeczą jaką zobaczyłam, to była moja „koleżanka” z pokoju, a była nią jedna z dziewczyn które widziałam przed chwilą pod drzewem.
Pięknie… To raczej będzie długi miesiąc…





21 komentarzy:

  1. No z długością faktycznie zaszalałaś i to mi się podoba!
    Bardzo lubię Amy! Można nawet śmiało rzec, że ją uwielbiam. Ale od początku.

    Cały rozdział jest dla mnie wielkim zaskoczeniem i masz jak najbardziej słuszność, mówiąc, że to "przełomowy rozdział". Dużo się wydarzyło, cholernie się wciągnęłam! Ciekawie opisałaś rozmowę ze Stradlinem, swoją drogą co on teraz pocznie? Amy w ośrodku opiekuńczym, a on w trasie? ;_; a mogło być tak pięknie. Chyba że jakimś cudem to on przyjedzie do niej w odwiedziny lub lepiej, on i Slash! Już sama nie wiem jak kochany braciszek zareagowałby na wiadomość, że jego siostra i przyjaciel są razem o.O
    No i jeszcze jedna sprawa - różowa współlokatorka naszej kochanej bohaterki, haha! Czy tylko ja nie znoszę tego koloru? xD

    Życzę weny, czekam na kolejny (oby nie tak długo jak ostatnio, bo mój mózg potrzebuje tego opowiadania ;c) i pozdrawiam! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. http://there-s-no-difference.blogspot.com/ Zapraszam do mnie na specjalny rozdział 9 u mnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie coś nowego!! :)
    Wiedziałam, że Izzy czuje coś do niej...czyli wiemy też, że ona czuje coś do niego.
    Myślę,że Slash dostanie do niej prawa- innej opcji nie przyjmuję :)
    Faktycznie długi..
    Teraz niech pani częściej pisze :))
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Osobiście wolałabym, gdyby te rozmowy z psychologiem i z opiekunką ośrodka i inne takie trwały dłużej, wiesz, tak, żeby Amy nie było łatwo. Nie chodzi o to, że jej nie lubię, toleruję ją, ale wydaje mi się, że opowiadanie byłoby ciekawsze, gdyby wszystko nie przychodziło jej z łatwością, wiesz o co mi chodzi? Żeby Slash od razu nie dostał praw do niej, żeby się męczyła w tym ośrodku, żeby dostała po dupie :> nie jestem sadystką czy coś :D A w ogólnym rozrachunku wszystko jest naprawdę świetne :D Zresztą, zrobisz jak zechcesz.

    Gal Anonim

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! Rozdział jest długi i bardzo dużo się w nim działo. Zastanawiam się jak potoczy się życie Amy w ośrodku ;)Jedyne co mi nie pasuje to ta pani prokurator i że ta sprawa wydaje się za łatwa. Poza tym rozdział jest świetny C:

    OdpowiedzUsuń
  6. Przełomowy, oj tak. I powiem szczerze, że najlepszy jaki do tej pory wstawiłaś. Jestem naprawdę miło zaskoczona. Dobrze napisany, akcja bardzo fajnie się rozwija. Super. Proszę Cię oddawać częściej, bo czyta się naprawdę miło i przyjemnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam, czytam!
    Strasznie długo kazałaś nam wszystkim czekać na rozdział, ale opłacało się, bo moim zdaniem wyszedł świetny!
    Izzy, Izzy. Tak się zastanawiam, czy będą razem i jakoś nie mogę się domyślić. Ale wszystko mi mówi, że raczej tak ;3
    A Amy jest wspaniała, od razu ją polubiłam ^^
    Świetna koleżanka z pokoju, jak większość lasek z mojej klasy. Rozumiem, masakra. Amy pewnie coś wymyśli, żeby jej i jej (jej i jej? Trochę dziko to wygląda) psiapsiółkom dopiec :D
    No dobra, to tyle. Oświadczam, że czytam i życzę dużo, dużo weny!
    ~ K.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, wreszcie nowy u mnie. Zapraszam ill-still-be-thinkin-of-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział... Mam nadzieję, że Amy będzie z Izzy'm, bo uwielbiam tego człowieka... Nie chcę, aby Amy została długo w tym ośrodku, podobało mi się jak główna bohaterka mieszkała z chłopakami w Hellhouse, wtedy było tak fajnie i śmiesznie... Czekam na nn i życzę weny... Pozdrawiam
    Lexsax28

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudeńko *___* Było kilka błędów, głównie w postaci tego, że gubiłaś końcówki wyrazów, ale mniejsza o to. Przeczytałam jednego dnia wszystkie rozdziały i jestem zachwycona. I jeszcze tutaj to z Izzy'm <3 Kocham. Mam nadzieję, że w końcu będą razem i, że Slash ich za to nie pozabija. Heh :P Podoba mi się to, że zrobiłaś tyle elementów w stylu tego psychologa na policji, ośrodka i rozprawy... To wszystko nadaje całej tej sytuacji taki bardziej realistyczny charakter. :) Życzę weny i czekam niecierpliwie na następny rozdział ;* Wpadnij też do mnie, jeśli masz ochotę: http://paradise-city-not-sure.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne opowiadanie! Będę tu wpadać częściej ;>

    A jeśli masz czas to wpadnij do mnie :)
    http://never-too-young-to-die.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Jesteś nominowana do Liebster Blog Award.
    Więcej informacji tutaj --> http://fuck-yeah-guns-n-roses.blogspot.com/2013/08/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Super! Zapraszam rownież do siebie: http://watch-over-you-i-love-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. U mnie zupełnie inna historia bardzo, osobista zapraszam na prolog:)
    http://there-s-no-difference.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award.
    Informacje u mnie --------> http://sny-o-gnr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam na nowy rozdział u mnie.
    Aleks :)

    OdpowiedzUsuń
  17. xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com - nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  18. Zapraszam na nowy rozdział: http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. SPAM (wybacz)
    Jak znajdziesz chęć i chwilę to zapraszam do siebie na: whispers-and-weep.blogspot.com
    ~Draconis

    OdpowiedzUsuń
  20. Genialne opowiadanko! Nic dodać nic ująć :)
    Mam ogromną nadzieję, że Slashowi uda się zaadoptować Amy i wszystko będzie dobrze. :D Nie wiem co tu jeszcze napisać.. Może po prostu tyle, że z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział <3
    + zapraszam do mnie c:
    http://appetite-for-gunsnroses.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Awwwww :3
    I ❤ Izzmy, tak słodko. Chyba sobie zgram ten rozdział i będę czytać na poprawę humoru ^^
    ~NieszczęśliwieZakochana

    OdpowiedzUsuń