piątek, 25 października 2013

Rozdział 18

Po dwóch miesiącach jest nowy rozdział. Wiem że to strasznie długo, ale musicie wiedzieć, że ani razu nie przestałam o was myśleć i cały czas bolało mnie, że zostawiłam was na tyle czasu...
Ten rozdział jest taką moim zdaniem zapchaj dziurą, których teraz niestety parę będzie, zanim przejdziemy do konkretnej akcji.
Bardzo wam dziękuje za każde wejście i za to że jeszcze o mnie pamiętacie <3
I jak zwykle bardzo proszę o komentarze, żebym wiedziała, że mam dla kogo pisać!
Na koniec pragnę przeprosić za możliwe błędy. 



-Cześć… - Powiedziałam starając się, aby to było bardzo grzeczne. – Mam nadzieję, że będzie nam się razem dobrze mieszkało…
-Mi też. – Odpowiedziała strasznie opryskliwym tonem. Nie rozumiem, jak można być takim niemiłym dla obcej osoby. Przecież ona nic o mnie nie wie, a już oceniła. W sumie, to co ja robię? Przejmuje się kimś takim jak ona? Nie warto.
-Czyli to łóżko tutaj i ta część pokoju jest do mojej dyspozycji?- Zapytałam się, nie chcąc potem jakiś nie wiadomo jakich i nie wiadomo o co kłótni.
-Tak. – Odpowiedziała nawet na mnie nie patrząc.
Starając się ją ignorować, bo w końcu jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie, zaczęłam się rozpakowywać. Nie miałam ze sobą zbyt dużo rzeczy, wiec poszło mi to szybko, nawet można powiedzieć, że zadziwiająco szybko. Może dlatego, że chciałam jak najszybciej wydostać się z pokoju? Cały czas czułam na sobie wzrok blondyny, która chyba spodziewała się, że zaraz rozłożę tutaj jakiś ołtarzyk dla szatana, czy wyjmę z walizki zdechłego kota.
Gdy odłożyłam już ostatnią rzecz z mojej walizki na przeznaczoną mi półkę, chwyciłam za mojego walkmana i jak tylko mogłam  szybko wyszłam z mojej sypialni. Schodząc po schodach modliłam się, aby w nim była jakakolwiek kaseta. Chyba dzisiaj szczęście się do mnie odwróciło i po naciśnięciu guzika play usłyszałam pierwsze dźwięki Babe I'm Gonna Leave You Zeppelinów. Sama do siebie uśmiechnęłam się i zatapiając się w tej pięknej piosence mało co nie wpadłam na panią Adwokat.
-Jeju, bardzo Panią przepraszam. – Wydusiłam z siebie, zdejmując słuchawki.
-Nic się nie stało.- Odpowiedziała z nadal kamienną twarzą, poprawiając swoją garsonkę.- Właśnie szłam do ciebie pożegnać się i życzyć szczęścia tutaj.
-Dziękuje bardzo. – Odpowiedziałam z uśmiechem. – I mam jeszcze takie jedno małe pytanko. Czy można tutaj korzystać z telefonu?
-Z tego co wiem, to niestety nie. Jedyny kontakt jaki możesz mieć z światem, to te niedzielne odwiedziny.
-Szkoda. – Odpowiedziałam lekko zasmucona. Chciałam zadzwonić do hotelu w którym według moich obliczeń powinni być jeszcze chłopcy.
Adwokat już bez słowa wyszła z budynku i ruszyła ku bramie wjazdowej.  Mając nadzieję, ze z budynku to można mi wychodzić, ruszyłam na poszukiwanie jakiegoś dobrego miejsca do spędzenia dalszej części dnia. Idealnym miejscem wydawała mi się była miejscówka blondi, pod drzewem.  Lekko rozglądając się powili usiadłam na miękkiej, zielonej trawie i zupełnie zatraciłam się w piosence dobiegającej ze słuchawek.
Prawie zasypiałam, oblana ciepłymi promieniami słonecznymi gdy pomimo muzyki usłyszałam dla mnie ciche „cześć”. Natychmiast otworzyłam oczy i wyjęłam słuchawki. Przede mną stała kasztanowo włosa, na oko osiemnastoletnia dziewczyna. Miała na sobie koszulkę z Black Sabbath, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że to musi być Cassie.
-Cześć, jak mniemam jesteś Cassie.- Również się przywitałam.
-Tak, Cassie, a ty to pewnie Amy? – Zapytała ze szczerym uśmiechem na twarzy. Zupełnie nie czekając aż co odpowiem dopowiedziała.- Choć zmienimy miejsce na pogaduszki, bo tutaj jest z dużo ludzi, a poza tym zaraz przylecą tu te plastiki i będzie awantura.
-Spoko.- Odpowiedziałam wstając. Od razu podciągnęłam spodnie i schyliłam się po walkamana który spadł mi z kolan gdy wstawałam. Niedbale zwinęłam słuchawki i to wszystko włożyłam w kieszeń koszuli. Co prawda ledwo co się tam to wszystko mieściło, ale miałam nadzieję, że nie wypadnie. – Masz jakąś obraną miejscówkę?
-Jasne. – Odpowiedziała ruszając w kierunku budynku. – A więc z tego co słyszałam jesteś tutaj bo uciekłaś z domu, prawda?
-Tak… - Odpowiedziałam krótko, nie chcąc rozwijać nieprzyjemnego tematu.
-Widzę, że nie za bardzo chcesz o tym rozmawiać. Spoko, nie musisz… - Odpowiedziała na mnie nie patrząc. – Ja tam od razu chcę zdementować te plotki o mnie które do ciebie dojdą, że byłam narkomanką, dziwką i wszystkim co złe i dlatego tutaj jestem. Moi rodzice dwa lata temu zginęli w wypadku samochodowym. Jestem za stara na rodzinę zastępczą, wiec jestem tutaj.
Zupełnie nie wiedziałam co mam odpowiedzieć na to wyznanie. Ja nie odważyłabym się tak po prostu, powiedzieć komuś obcemu takie rzeczy. Widać, że dziewczyna jest strasznie otwarta… Zupełne przeciwieństwo mnie.
-Teraz cicho, bo będziemy przechodzić koło kuchni, a tutaj nie za bardzo wolno nam być…- Powiedziała prawie szeptem.
Nic nie odpowiadając na to stwierdzenie nadal szłam za nią. Ominąwszy kuchnie znalazłyśmy się koło dość dużego komina, gdzie jak podejrzewałam że zupełnie nas nie widać. Cassie lekko rozglądając się wyjęła z kieszeni papierosy i od razu włożyła sobie jednego do ust.
-Chcesz? – Zaproponowała wyciągając paczkę w moją stronę. Mimowolnie spojrzałam na nadal mocno zaczerwienione blizny na rękach, które nadal pobolewały.
-Nie, dzięki. –Odparłam z uśmiechem. – Ja nie palę.
-No właśnie widzę.- Powiedziała zerkając na blizny.
- To, to tak jakby przez przypadek… Po pijaku… - Palnęłam zupełnie się nie zastanawiając.  Dopiero po chwili zorientowałam się, że jakby Cassie komuś to powiedziała, to Saul miałby jeszcze większe problemy z dostaniem prawa do opieki nade mną. Więc chcąc załagodzić ta sytuacje, szybko dodałam.- Ale to tak wyjątkowo… Tak to ja nie pije…
-Spoko, nie musisz się przejmować. Sama popijam i nie widzę w tym niczego strasznego. – Powiedziała siadając na rzadkiej trawie. –Siadaj, co będziesz stać.
Jako że praktycznie zawsze i wszędzie potrafiłam usiąść na ziemi, nie trzeba było mi tego powtarzać.
Po między nami zapadła krępująca cisza. Zupełnie nie wiedziałam czy mam coś powiedzieć, czy lepiej poczekać na to aż ona się odezwie. Nie byłam za dobra zawiązywaniu przyjaźni. Zauważyłam, że ona jakoś dziwnie się na mnie patrzy. Lekko skrępowana odwróciłam wzrok, udając że nic nie zauważyłam.
-Mam wrażenie, że kogoś mi przypominasz, ale za chuja nie mogę sobie przypomnieć kogo. – Powiedziała wypuszczając z ust obłoczek dymu.- Może masz kogoś słanego w rodzinie, co?- zażartowała.
Już chciałam zapytać się, czy może kojarzy taki zespół jak Guns N’ Roses, ale dość szybko zrezygnowałam. Nie chciałam żeby rozeszła się plotka o tym że jestem siostrą jakiegoś ćpuna grającego w rockowym zespole, a wiedziałam że to jeszcze jest dość normalne określenie, słyszałam że były gorsze…
-Nie, no co ty… - Próbowałam jakoś wybrnąć z sytuacji. – Ale może ktoś znany weźmie i mnie adoptuje. – Zażartowałam.
-Ja tam bardzo chciałabym, żeby ktoś taki po mnie przyjechał, że tak powiem marzenie z tej placówki. –Ciągnęła temat. – Ale zobaczysz, w końcu dojdę kto jest tak podobny do Ciebie, albo do kogo ty jesteś taka podobna.
Miałam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Tak byłoby lepiej i dla niej, i dla mnie.


-Psss. Amy. – Przebudzona usłyszałam szept, ale go zignorowałam, nie za bardzo wiedząc czy naprawdę coś usłyszałam, czy śniłam. Zaspana przewróciłam się na drugi bok i próbowałam dalej spać.
-No kurwa! Wstawaj!- Teraz zdecydowanie nie był to sen. Lekko przestraszona otworzyłam oczy i rozejrzałam się w ciemności. Moje oczy nie były jeszcze przyzwyczajone do braku światła, więc niewiele widziałam. – No nareszcie. Wstawaj, ubierz coś na siebie i wychodzimy.- Nadal nic nie widziałam, ale rozpoznałam głos Cassie.
-Pojebało Cie? –Odparłam zaspana. – Jest środek nocy! – Powiedziałam dużo za głośno, ponieważ moja współlokatorka niebezpiecznie się przewróciła na łóżku i zaczęła coś mamrotać przez sen.
-Ciszej bądź, bo obudzisz tą pokrakę i będziemy miały przejebane po całej linii… - Powiedziała rozglądając się po korytarzu. – Tak, jest środek nocy,  a dokładnie druga, teraz możemy sobie robić co chcemy, bo wszyscy śpią. No wstawaj, i nie pierdol już.
Już dużo bardziej rozbudzona wyjęłam nogi spod kołdry. Wcale nie było tak zimno jak się spodziewałam, więc szybko zrzuciłam z siebie całą kołdrę i zaczęłam szukać trampek pod łóżkiem. Jako że spałam w długich spodniach, tylko zarzuciłam na siebie koszule wisząca na poręczy łóżka i byłam gotowa do wyjścia. Na korytarzu też było ciemno, ale jako że mój wzrok przyzwyczaił się do takich warunków, więc nie miałam problemów z zamknięciem drzwi do pokoju.
-Gdzie idziemy? – Zapytałam Cassie, która stała przy schodach, pewnie patrząc czy ktoś nie idzie.
-Na dach. – Odparła i zaczęła powoli schodzić po schodach.
-Jak na dach, to chyba nie w tym kierunku idziemy. –Odparłam idąc za nią.
Mimo że znałyśmy się zaledwie tydzień, można powiedzieć, że się bardzo zakolegowałyśmy, bo to dużo za wcześnie na przyjaźń. Spędzałyśmy ze sobą praktycznie cały czas, nie licząc takich godzin gdzie po prostu mi znikała i nigdzie jej nie było.
-Tak, ale tędy będzie bezpieczniej, bo na dole nikt nie śpi, a wszystkie drzwi do schodów na dach niemiłosiernie skrzypią. – Odparła nadal szeptem, odwracając się do mnie. – Fajna koszulka.
-Dzięki. – Odparłam mimowolnie się do samej siebie uśmiechając. Miałam na sobie koszulkę z logiem Gunsów. Odkąd tu jestem cały czas w niej spałam. Jakoś tak czułam się lepiej? Strasznie tęskniłam za chłopakami, a już szczególnie za tymi dwoma. Chciałam już ich zobaczyć, móc się przytulić. Mimo że tutaj miała Cassie, to nadal czułam się samotna. Postanowiłam sobie, że nie powiem kto jest moim bratem, że ich wszystkich znam, mieszkałam z nimi… Co lepsze jeden z nich twierdzi że coś do mnie czuje. Miałam bardzo dużo czasu na rozmyślanie o tym co się wydarzyło ponad tydzień temu. Z całych sił starałam sobie przypomnieć część nocy w barze, ale gdy tylko o tym myślałam miałam pustkę w głowie. Mówiąc szczerze, to chciałam pamiętać co się działo. Pierwszy raz się z kimś tak na poważnie całowałam i tego nie pamiętam.
Z rozmyślań wyrwało mnie bezlitosne skrzypienie drzwi.  Cassie zdecydowanie z tym nie przesadzała.
-No na co czekasz? – Pośpieszyła mnie.- Wchodź!
-No już, już. – Odparłam wchodząc na schody na dach. Mimo że szłam praktycznie po omacku, jak na razie się nie potknęłam, co było dość dużym osiągnięciem, na takich schodach.
-A wracając do koszulki, to ostatnio właśnie cały czas mam w głowie ich piosenki. A najbardziej to Sweet Child o Mine. Ta Erin musi być cudowną kobietą, że ktoś napisał do niej aż tak piękną piosenkę.
-Wcale aż tak cudowna nie jest. – Odparłam zupełnie nie zastanawiając się nad tym co mówię.
-Skąd wiesz? – Zapytała Cassie, z wielkim zdziwieniem namalowanym na twarzy.
-Yyy, tak się domyślam. – Zaczęłam próbować, jakoś się wyplątać z tej sytuacji. – Słyszałam, że podobno go zdradziła…
-Taaa? A gdzie niby? – Ciągnęła temat. Nie dobrze, a co jak się wszystkiego domyśli?
-No taką plotkę gdzieś słyszałam, ale wiesz co ludzie czasami mówią. Nic nie wiedzą, a się wymądrzają…  - Próbowałam wybrnąć z głupiej sytuacji.
-No to tak jak z tymi plotkami o mnie tutaj. – Odparła Cassie, otwierając drzwi na których widniała tabliczka, że wejście jest zabronione.
Od razu owiało nas chłodne powietrze. Zaczęłam żałować, że jednak nie wzięłam kurtki. Cassie szybkim krokiem podeszła do jednego z kominów i zza dość dużej blachy wyjęła dwa koce. Chyba czytała mi w myślach, bo od raz podała mi jeden z nich.
-Masz i choć usiądziemy sobie tam. – Powiedziała wskazując mniej więcej środek dachu. Bez już zbędnych słów, szybko podeszłam do tego miejsca i usiadłam tam po turecku. Zaraz dołączyła do mnie moja towarzyszka i usiadła naprzeciwko mnie.
Tak w kompletnej ciszy i prawie bezruchu spędziłyśmy moim zdaniem z piętnaście minut. Jedynym ruchem, było częste zerkanie Cassie na przyozdabiający jej rękę zegarek.
-W jakimś celu tu tak siedzimy?- Zapytałam patrząc na księżyc, który chyba był w pełni, bo cudownie oświetlał okolicę. – Czekamy na coś?
-Na coś i na kogoś… -Odpowiedziała prawie szeptem, dzięki czemu było słychać czyjeś kroki. Już serce podchodziło mi do gardła, że ktoś nas przyłapał, jednak Cassie szybko dodała. – I chyba już się doczekałyśmy.
Szybkim ruchem głowy, który przypłaciłam małym skurczem odwróciłam się, żeby zobaczyć kim jest ten ktoś. Okazał się nim być wysoki, długowłosy szatyn, którego już chyba kiedyś widziałam.
-Witam panie – Powiedział z uśmiechem, siadając koło Cassie i od razu ją obejmując.
-Witam pana. – Odpowiedziała dziewczyna całując go lekko w usta. – Poznaj Amy. –dodała za chwilkę.
-Miło mi, ja jestem Carl – Powiedział przyglądając mi się dziwnie.
-Mi również. – Odpowiedziałam lekko się uśmiechając.
No super. Akurat teraz musiałam się wkopać w spotkanie z parą zakochanych? Siedziałam jak taka trusia, wyobrażając sobie, że i ja jestem przez kogoś przytulana. Coraz częściej zaczynałam się łapać na tym, że miałam wizję, że jestem z Izzy’m. Nie ważne co robię, po prostu jestem blisko niego. Przerażało mnie to. Przede wszystkim dlatego, że miałam tutaj na dobrą sprawę spędzić jeszcze przynajmniej trzy tygodnie, a rozmyślanie o nim na pewno nie pomagało w szybszym upływie czasu i pozbyciu się tego strasznego uczucia jakim jest tęsknota. Tęsknota za nim, za Saul’em, ogólnie za całym moim życiem w Hell House.
Z moich wizji mnie i Izzy’ego wyrwało mnie słowo Nightrain.
-A no wziąłem. –Powiedział Carl. – Przynieść?
-Nie, powiedz gdzie schowałeś i ja pójdę, bo i tak muszę wstać, bo strasznie zdrętwiały mi nogi od tego siedzenia.- Odparła Cassie odplątując się z koca.
-Tam gdzie zawsze… - Odpowiedział lekko się odsuwając, by ona mogła wstać.
Gdy tylko oddaliła się tak, że raczej nie byłaby w stanie usłyszeć nas, chłopak zaczął rozmowę.
-Jesteś z L.A? – Zapytał.
-Od niedawna tak. – Odpowiedziałam niepewnie, ciesząc się że nie zadał pytania dlaczego tutaj się znalazłam.
-A bywałaś czasami w Rainbow? – To pytanie mnie dość zaskoczyło. Nieznajomy koleś pyta mnie, czy bywam czasami w jednym z największych barów na Sunset.
-Sporadycznie, ale bywałam tam… - Moja odpowiedź nieco mijała się z prawdą, ponieważ sporadycznie raczej nie oznaczało z trzy, cztery razy w tygodniu.
-No to chyba wiem skąd cię kojarzę. – Zaskoczył mnie tym stwierdzeniem i zarazem przeraził. Nigdy nie bywałam w Rainbow sama, zawsze z chłopakami. Jeżeli mnie z stamtąd kojarzył, to i widział chłopaków ze mną.  Niestety nie zdążyłam jakkolwiek na to stwierdzenie zareagować, ponieważ wróciła Cassie z dwoma butelkami wina. O razu uśmiechnęłam się sama do siebie. Czy to normalne, że tak reaguje na alkohol? Teraz nie chciałam się nad tym zastanawiać, tylko liczyłam na to, że i ja się załapie na parę łyków.
-Jako że mamy tylko dwa winiacze, to jedno jest dla nas, a jedno dla Amy.-Powiedziała podając mi butelkę.
-I tak jak znam życie, nie będzie w stanie całego wypić. – Zakpił Carl.
-To chyba nie znasz życia… - Odpowiedziałam otwierając butelkę.



-Amy!
Nie ma to jak budzić kogoś, po prostu krzyczą jego imię. Bez otwierania oczu, wiedziałam kto krzyczy.
-Pani dyrektor kazała mi cię obudzić, bo podobno masz jakiegoś gościa. A i mogłabyś tutaj choć troszkę ogarnąć, bo już zaczyna minie denerwować ten twój bałagan, wśród którego musze i ja mieszkać.
Gościa? Jak tylko to słowo doszło do mnie, zerwałam się jak poparzona. Ale kto to mógł być? Miałam tylko nadzieję, że chłopaki nie wpadli na super pomysł i nie wrócili z trasy…
Jak po dosercowej dawce adrenaliny, szybkim tempem wstałam i zaczęłam się ubierać. Niestety już przy schylaniu się do dolnej szafki poczułam, że chyba jednak mam kaca. W sumie nic dziwnego, po wypiciu całego Nightraina… I ta bezcenna mina Carla i Cassie jak zobaczyli, że opróżniłam swoją butelkę szybciej niż oni jedna  na współę. Co jeszcze lepsze, to ona miała większe problemy z dotarciem do pokoju niż ja. Jako dobra koleżanka odprowadziłam ją aż do samego łóżka i przykryłam kołdrą, nawet nie zdejmując jej butów. Pewnie Carl by mi pomógł, ale niestety nie za bardzo mógł się kręcić po zakładzie, ponieważ jak by go przyuważyli to byłby oskarżony o włamanie.
Nawet nie rozczesując włosów, dosłownie wybiegłam w pokoju. Mało co bym nie połamała się, prawie wpadając na zestaw do sprzątania zostawiony tak po prostu na schodach.
Kiedy tylko pokonałam schody, stanęłam by opanować oddech, żeby w miarę normalnie.
Strzelałam, że spotkanie odbędzie się w gabinecie dyrektorki. Poprawiając włosy, lekko zdenerwowana zapukałam do drzwi.
-Proszę. – Opowiedział mi jak zawsze przesłodzony głos dyrektorki.
-Dzień dobry… - Przywitałam się z uśmiechem, który mi się powiększył kiedy tylko zobaczyłam kto jest moim gościem. 




17 komentarzy:

  1. " Cały czas czułam na sobie wzrok blondyny, która chyba spodziewała się, że zaraz rozłożę tutaj jakiś ołtarzyk dla szatana, czy wyjmę z walizki zdechłego kota. "-kocham to ,kocham!Rozdział świetny,proszę,dodawaj częściej,bo uwielbiam czytać to,co tutaj piszesz.Podejrzewam,że ten,kto do niej wpadł to Slash lub Izzy-z bliżej nieokreślonego powodu obstawiam tego drugiego.Także pisz częściek kochana :)
    Życzę weny i pozdrawiam <3
    P.S. Tak,Forgotten z aska to ja.

    OdpowiedzUsuń
  2. No i teraz Hudson czy Stradlin? Hudson czy Stradlin?
    No jak mogłaś w takim momencie!
    Kochana nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że wróciłaś, bo cholernie za Tobą się stęskniłam! :) Cieszę się, pisz nam dalej i nie rób już takich przerw :(
    Rozdział był przyjemny i jest świetnie napisany.
    Czekam na dalszy ciąg, no i wiadomość który z panów ją odwiedził
    PS: Ja i tak obstawiam Stradlina, haha
    Pozdrawiam i czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też się strasznie stęskniłam za tobą! C: Wspaniały rozdział *,* No i teraz przerwałaś w takim momencie, że będę się niecierpliwić xD Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się ten rozdział! Jest naprawdę dobrze napisany! Dziewczyno, pisz częściej, błagam! Dodaj następny już niedługo *____* trzymam kciuki :3333
    Oczywiście skończyłaś w takim momencie! Ale to dobrze, teraz wszyscy się zastanawiają co będzie dalej i jeszcze bardziej czekają na nowy rozdział! :D Mam nadzieję, że Amy spotka się z Izzym *______* Czekam na następny!
    + fajne odpowiedzi na ask'u, obserwuję, może zadam jakieś pytania ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/ - zapraszam serdecznie na ostatni już rozdział „Love Bites”

    OdpowiedzUsuń
  6. I kolejny zajebisty rozdział! ;)
    Szkoda tylko, że urwałaś w takim momencie ;___;
    Wydaje mi się, że jej gościem będzie Izzy, ale kto wie.. Trzeba czekać na kolejny i już :D
    Bardzo polubiłam postać Cassie, wydaje się być fajną, wyluzowaną dziewczyną, czyli przeciwieństwo współlokatorki Amy ._. Ach.. no i jeszcze ten jej chłopak ^^
    Dobra, nie umiem pisać kom. więc czas chyba to zakończyć.
    Pozdrawiam i dużo weny życzę ; *

    OdpowiedzUsuń
  7. http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/ pomąciłam trochę, ale zapraszam na rozdział 1. ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Informacja i pytanie na ill-still-be-thinkin-of-you.blogspot com.
    Liczę na jakikolwiek komentarz.
    +
    Od kolejnego zaczynam już normalnie komentować.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na nowy rozdział! :)
    xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Siema ;) Skończyłam z pisaniem o Gunsach.. brak pomysłów, niestety :c Ale mam nowego bloga (dopiero zaczęłam). Jeżeli jeszcze Cie to interesuje, zapraszam. Liczę na krytykę, co mogę poprawić, a sądze, że jest tego całkiem sporo ;)

    www.scary-madness.blogspot.com

    * Nie muszę mówić, że KOCHAM Twojego bloga i zajebiście piszesz! ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytałam dziś całe opowiadanie i jest super :))) pierwszy raz trafilam na opowiadanie w ktorym główna bohaterka pokochuje Izziego. Podoba mi się :) Czy mogłabyś powiadomić mnie gdy napiszesz następny rozdział? (((:
    igagal2298@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam wreszcie na 23 rozdział ;)
    ill-still-be-thinkin-of-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. twój blog jest świetny! Błagam, pisz częściej! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nowy rozdział High Voltage Tattoo przybywa, zapraszam! xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Właśnie skończyłam czytać twojego bloga i jest genialny!!! Juz sie nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Grrrr udusze cie. W takim momencie przerwać...aa i prosze pisz juz nastepny bo sie doczekac nie moge!

    OdpowiedzUsuń
  17. Ajjjjjjjjjjjjjjjjjj
    Te rozdziały są coraz lepsze
    ~NZ

    OdpowiedzUsuń