Obudziłam się wcześnie rano na kanapie. Nie miałam bladego pojęcia jak się tutaj znalazłam. Ostatnim zdarzeniem które pamiętałam było picie kawy. Zauważywszy że nadal mam na sobie kurtkę Saula stwierdziłam że musiałam zasnąć przy stole a Saul mnie tutaj przeniósł. Usiadłam i obrzuciłam spojrzeniem na pomieszczenie w którym się znalazłam. Był to bardzo mały pokoik w którym znajdowała się tylko kanapa na której siedziałam, rozpadające się biurko, krzesło stojące przy nim i wąska szafa. Było tutaj dość czysto co stwierdziłam ze zdziwieniem. Nagle poczułam i usłyszałam burczenie w brzuchu. Zdałam sobie sprawę że od wczorajszego nieszczęsnego w ostatecznych skutkach obiadu w barze nic nie jadłam. Zdjęłam kurtkę, powiesiłam ją na krześle i po cichu wyszłam z pokoiku. Znalazłam się w wąskim korytarzu i z lekkim wahaniem otworzyłam drzwi które według mnie powinny prowadzić do kuchni. Nie myliłam się. Od razu wyszukałam wzrokiem lodówkę i ruszyłam w jej kierunku. Nie znalazłam w niej nic ciekawego oprócz mleka. Przeszukawszy wszystkie szafki w jednej z nich znalazłam płatki owsiane. Do pierwszej lepszej czystej miski nasypałam płatki i zalałam je wcześniej podgrzanym mlekiem. Zanotowałam też w pamięci że muszę dzisiaj wybrać się na jakieś zakupy. Miskę położyłam na stole i usiadłam na tym samym krześle na którym siedziałam wczoraj. Jadłam powoli, delektując się każdą łyżką płatków. Nagle do kuchni wszedł brunet jeśli dobrze pamiętam to Izzy. Miał na sobie to samo ubranie co wczoraj i było widać że walczy z kacem po wczorajszym wieczorem w barze.
-Hej, nie spodziewałem się spotkać tutaj kogoś o tej porze.- Powiedział w moim kierunku.- W tym domu to jest jeszcze środek nocy.
- Więc co tu o tej porze robisz?- Sama siebie zadziwiłam tym pytaniem. Zawsze byłam bardzo nieśmiała w stosunku do ludzi a co dopiero do nieznajomych.
-Zawsze o tej porze jestem na nogach nie to co oni.- Powiedział wskazując drzwi. Z pokoju w którym się znajdowali chłopacy słychać było pochrapywanie.- A tak po za tym to smacznego.
- Dziękuje.- Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się nieśmiało w jego stronę. Widać było że chciał mi odpowiedzieć tym samym tylko że w jego wykonaniu wyszedł tylko grymas bólu.
Chłopak zajął się przeszukiwaniem szafki a ja wróciłam do jedzenia. Po chwili chłopak znalazł jakieś tabletki przeciwbólowe i od razu dwie z nich połknął popijając je wcześniej nalaną wodą do szklanki po czym usiadł przy stole.
-A tak właściwie to ile masz lat?- Zapytał najwidoczniej chcąc rozpocząć rozmowę.
- Niedługo skończę szesnaście lat- Odpowiedziałam mu znad miski płatków.
-Naprawdę? Wyglądasz na starszą.- Stwierdził z uśmiechem.- Jakiej muzyki słuchasz to raczej nie muszę ciebie pytać.- Powiedział wskazując na koszulkę którą miałam na sobie. Była to moja ulubiona koszulka z logiem The Rolling Stones. I właśnie tak zaczęliśmy rozmowę o naszych ulubionych zespołach, piosenka i ogólnie o muzyce. Dobrze mi się z nim rozmawiało. Rozmawiali byśmy pewnie tak do wieczora gdyby nie krzyk dochodzący z pokoju w którym spali chłopacy.
-Kurwa, zabierz ode mnie te łapy pedale jebany!- Wykrzyczał skrzekliwy głos.
-Nie jestem żadnym pedałem!- Odpowiedział mu Steven równie głośno.
-Zamknijcie te jebane ryje!- Wykrzyczał a właściwie wycharczał chyba Duff.
-Pierdole wasze towarzystwo pedały jebane.- Axl mówiąc to wyszedł z pokoju i ruszył schodami na górę. Z lekkim strachem spojrzałam na Izziego.
-Nie przejmuj się to jest norma w tym domu- Powiedział normalnym, zrelaksowanym głosem.
Norma? Takie wyzwiska to norma? Nie to żebym ja nie przeklinała ale takie obraźliwe słowa kierowałam tylko do osób których nie lubiłam i nie tolerowałam a nie do swoich przyjaciół. Tak myślę że przyjaciół. W końcu to że mają wspólny zespół i mieszkają razem to musi coś znaczyć. Zastanawiałam się gdzie chłopcy się poznali. Usłyszałam szuranie krzesła i dopiero po chwili zorientowałam się że jestem sama w kuchni. Gdzie poszedł Izzy? Nie musiałam długo czekać na odpowiedz ponieważ usłyszałam jego krzyk w tak zwanym salonie.
-Wstawać w lenie patentowane!
- Musisz być tak głośno?- Zapytał z wyrzutem Duff.
- Muszę. Za godzinę mamy być w studiu a wy jesteście w totalnej rozsypce.- Powiedział brunet trochę ciszej.- No na co czekacie? Ruszać dupy i ogarniać się!
Wyszedł z pokoju i tak jak wcześniej Axl wszedł schodami na górę. Ja skończyłam jedzenie płatków, umyłam miskę i powrotem usiadłam na zajmowanym wcześniej miejscu. Siedziałam tak sobie i bawiłam się moimi końcówkami włosów. Zawsze tak robiłam jak mi się nudziło albo byłam zażenowana. W tym wypadku była to tylko nuda. Po pewnym czasie zmieniłam swój obiekt zainteresowania i zaczęłam przyglądać się widokowi za oknem. Akurat okno w kuchni wychodziło na ulicę którą wczoraj wieczorem a bardziej wczoraj w nocy szłam z Saulem. Ulica w ciągu dnia wyglądała o niebo lepiej. Nie miała już w sobie nic z tego piekła w Mieście Aniołów. Teraz wyglądała ja zwykła ulica w niezbyt zamożnej dzielnicy. Teraz nawet trochę przypominała ulicę na której się wychowałam. Na wspomnienie o domu zaczęłam się zastanawiać nad tym czy moja matka już zorientowała się że mnie nie ma. Podejrzewam że bardziej przejęła się zniknięciem koperty z opłatą jej usług niż moim. Po tylu latach zorientowałam się że jej naprawdę nienawidzę. Nie za to kim była, bo każdy indywidualnie decyduje o swoim życiu ale za to że nigdy nie zwracała na mnie uwagi. A mi tak strasznie brakowało matki. Pamiętam jak strasznie kiedyś zazdrościłam innym dziewczyną z klasy jak ich mamy odwoziły je do szkoły i jak czule się z nimi żegnały, jak przychodziły na różne festyny i apele szkolne, może to wszystko płytko brzmi ale naprawdę mi tego brakowało. Siedziałam tak wyglądając przez okno nie wiedząc co się wokół mnie dzieje. Oprzytomniałam dopiero jak poczułam czyjeś ręce na moich ramionach.
-Na kogo czekasz kochana?- Usłyszałam skrzekliwy głos Axla szepczącego mi do ucha- Mogę ci umilić to czekanie. – Powiedziawszy to zaczął rękoma zjeżdżać stronę mojego biustu. Szybko wyrwałam mu się i bez słowa wybiegłam z kuchni. Tuż przy drzwiach zderzyłam się ze Stevenem.
-Cześć Mała.- Powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy- Co cię wykurzyło z kuchni? Jak się spało?
- Och cześć Steven.- Powiedziałam uśmiechając się.-A dobrze spałam a wam jak minęła noc?
-Super.- Na jego twarzy było widać zadowolenie- Tylko szkoda że nie wiem jak ją spędziłem.
Tą jakże ambitną rozmowę przerwało wejście Saula do dość wąskiego korytarza.
- Hej siostrzyczko.- Przywitał się zaspanym głosem.
- Cześć braciszku.- Odpowiedziałam szczerząc w jego stronę zęby.- Poczekaj chwile.
Szybkim krokiem weszłam do pokoju w którym spałam i wzięłam kurtkę Saula.
-Wielkie dzięki- Podziękowałam podając mu ubranie.
-Nie ma za co.- Powiedział chyba się uśmiechając ale nie miałam pewności ponieważ nie wiedziałam jego twarzy zza tych bujnych czarnych włosów opadających mu na twarz.- My za raz wychodzimy do studia a ty tutaj zostaniesz dobrze? Powinniśmy wrócić tak przed szesnastą.
-Nie ma sprawy- Powiedziałam to i powrotem ruszyłam do pokoju. Przed samymi drzwiami obróciłam się jeszcze i dodałam- Miłej pracy życzę.
Usiadłam na kanapie. Jeszcze raz rozejrzałam się po pokoju tylko że teraz w celu znalezienia plecaka z całym moim dobytkiem. Długo nie musiałam szukać bo leżał na podłodze obok biurka. Wyrzuciłam zawartość plecaka na kanapę obok siebie. Nie było tego wiele tylko podstawowe rzeczy, bielizna i parę ubrań. Ubrania ładnie złożyłam i włożyłam do szafy. Resztę rzeczy wrzuciłam powrotem do plecaka tylko na łóżku pozostawiłam portfel. Szybko przeliczyłam pieniądze. Nie było tego zbyt dużo ale zawsze coś. Pieniądze ukradzione matce odłożyłam do osobnej przegródki tak na czarną godzinę. Jak na razie nie miałam pomysłu co by mogło się stać żeby nastąpiła ta czarna godzina ale zawsze lepiej mieć jakieś odłożone pieniądze. Nie wiedząc czym jeszcze mogłabym się zająć siedząc w tym pokoju postanowiłam pójść do sklepu i uzupełnić lodówkę, ale najpierw chwyciłam ubrania na zmianę i świeżą bieliznę i ruszyłam na poszukiwanie łazienki. Te poszukiwania nie trwały długo bo okazało się że drzwi naprzeciwko ukrywają za sobą łazienkę. Wzięłam szybki prysznic i dopiero po wyjściu z kabiny zorientowałam się że nie mam ręcznika. Cała ociekająca wodą zaczęłam przeszukiwać szafkę. Na jej dnie znalazłam czyste, ładnie poskładane ręczniki. Nie wybierając wzięłam pierwszy z góry. Owinęłam się nim i zaczęłam prać zdjęte przed prysznicem ubrania. Rozwiesiłam jej na kaloryferze, wytarłam się i ubrałam w świeże ubrania. Wróciłam do pokoju chwyciłam portfel i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Zorientowałam się że chłopacy nie zostawili mi żadnych kluczy. Bo nie mieli po co mi ich zostawiać gdyż drzwi wejściowe nie posiadały zamka. Cóż po prostu wyjdę. Nie mam innego wyjścia. Dzisiejsze poszukiwania sklepu nie trwały tak długo jak wczorajsze. Bez problemy trafiłam do sklepu spożywczego który bardziej przypominał monopolowy ale bez problemy dostałam podstawowe składniki spożywcze. Wróciłam do domu poukładałam kupione prze ze mnie rzeczy w szafkach w kuchni, zdjęłam wyprane wcześniej ubrania z kaloryfera i zabrałam się za sprzątanie. Na początku wyrzuciłam wszystkie puste opakowania po pizzach, butelki i puszki. Ku mojemu zdziwieniu pod stertami śmieci znalazłam kilka książek które poukładałam na szafce. Potem znalazłam szmatę a pod zlewem różnego rodzaju chemikalia do utrzymywania porządku, więc zabrałam się za mysie podłóg i okien. Sprzątanie nie zajęło mi aż tyle czasu ile się spodziewałam więc postanowiłam zabrać się za zrobienie czegoś ciepłego chłopakom ponieważ wiedziałam że przyjdę głodni. Gdy już na stole leżała dość pokaźna sterta świeżo upieczonych naleśników postanowiłam przejrzeć książki które znalazłam. Spodziewałam się chłamu ale znalazłam dość ciekawie zapowiadającą się książkę więc usiadłam na czymś w rodzaju kanapy pogrążając się w lekturze. Nie przeczytałam nawet jednego rozdziału jak usłyszałam otwieranie drzwi wejściowych i rozmowę pięciu chłopaków. Zakończyłam jak na tą chwilę czytanie i ruszyłam ku korytarzowi. Nie zdążyłam jednak do niego dość gdyż zatrzymał mnie krzyk Axla.
- Co tu się stało do kurwy nędzy? – Nagle rozmowa chłopaków ucichła. Dopiero po chwili zorientowałam się że Axl mówi to a właściwie krzyczy w moim kierunku- Pojebało cię? Coś ty zrobiła z tym wszystkim co tu było?
Wiem że ten rozdział jest w praktyce o niczym ale musiałam go napisać by później móc zacząć rozwijać akcje.
Axl idiota, zobczuch. Wkurzył mnie. Widać, że Amy dobrze dogaduje się ze Stradlinem. Mało akcji ze Slashem, ale pewnie nadrobisz. Czyta się bardzo dobrze, tylko się przyczepię przecinków. Kochana,musisz je stawiać przed: że,żeby, bo, ponieważ i a. Tekst jest taki bardziej spójny i lepiej się czyta. Absolutnie nie chcę cię obrazić, tylko tak radzę na przyszłość. Bo kiedyś sama miałam z tym problem. Ale mi się to wyrobiło przy czytaniu książek. Opowiadanie mi się bardzo podoba, trzymaj tak dale. No i weny życzę, przede wszystkim. Pozdrawiam i czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę wielkie dzięki za zwrócenie mi uwagi o tych przecinkach. Postaram się poprawić :D Jak będziesz widziała jeszcze jakieś błędy to mi pisz o nich w komentarzach. Chętnie dowiem się jakie błędy popełniam aby móc je redukować.
OdpowiedzUsuńJasne, nie ma za co. Z czasem ci się to tak uzmysłowi, że będziesz to robiła automatycznie :) Jak na razie to w oczy rzuciły mi się tylko przecinki, jak dodasz kolejny to się zobaczy. Pamiętaj, żeby mnie koniecznie informować :D
UsuńTy też mnie koniecznie informuj :D
OdpowiedzUsuńOczywiście, jak już mi się wpisałaś do informowanych to nie ma mowy, żebym nie informowała, dopóki mi się z tamtąd nie wypiszesz :)
Usuń*,* Czekam na Ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać!
Będę ty zaglądać :D
Uśmiałam się z pobudki chłopaków. XD Kochane to takie. :'D
OdpowiedzUsuńI Axl ma rację: jak Amy śmiała POSPRZĄTAĆ?? XD